Dodatkowe zarzuty dla Jerzego Stuhra? Aktorowi może grozić więzienie
Aktor Jerzy Stuhr spowodował wypadek będąc pod wpływem alkoholu. Potrącił motocyklistę, któremu na szczęście nic poważnego się nie stało. Do zdarzenia doszło w poniedziałek 17 września, ok. godz. 17, na al. Mickiewicza w Krakowie.
Stuhr przyznał, że prowadził pod wpływem alkoholi. Miał 0,7 promila alkoholu.
Aktor w opublikowanym oświadczeniu zapewnił, że bardzo żałuje całego zajścia. "Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – tłumaczył.
Nowe zarzuty wobec Stuhra?
Początkowo, ponieważ potrąconemu motocykliście nic się nie stało, policja zakwalifikowała zdarzenie jako kolizję.
Jak jednak podaje Radio ZET, na wniosek prokuratury biegli mają jeszcze raz zbadać poszkodowanego. "Jeśli stwierdzą, że doznał naruszenia narządu ciała lub rozstroju zdrowia na okres powyżej 7 dni, to zdarzenie zostanie uznane za wypadek' – podaje serwis.
W tej sytuacji aktor odpowiadałby nie za wykroczenie, ale za przestępstwo spowodowania wypadku w stanie nietrzeźwości. W tym wypadku grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Stuhr: Nikomu nic nie zrobiłem
We wtorek artysta udzielił pierwszego wywiadu od czasu wypadku. Na uwagę dziennikarki "Faktu", że wiele osób nie dowierzało, "że akurat pan mógł popełnić taką rzecz", aktor odparł, aby przedwcześnie nie wydawać na niego wyroku.
– Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem – podkreślił artysta.
Dopytywany przyznaje, że wypił "parę kieliszków wina więcej". Dlaczego jednak zdecydował się prowadzić samochód w tym stanie? – Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle – wskazuje aktor.
W dalszej części wywiadu Stuhr przyznaje, że cała sytuacja nie odbiła się negatywnie na stanie jego zdrowia.